Skłonny byłbym trzymać się filozofii mongo i robić indywidualne wpisy dla każdego odrębnego zestawu/kawałki informacji, zamiast polegać na referencjach w dziwnym złożonym obiekcie.
60 milionów płyt to „dużo” (ale tak naprawdę nie jest to „tona”), a mongodb uwielbia, gdy rzuca się w niego mnóstwem drobiazgów. Z drugiej strony otrzymasz mniej dużych obiektów i zajmiesz tyle samo miejsca.
(*używanie przewodowego zaplecza tygrysiego z kompresją sprawi, że twój dysk również pójdzie dalej).
**edit:Dodam również, że naprawdę naprawdę chcesz indeksów na koniec dnia, więc to kolejny głos na to podejście.